Pokazywałam już wcześniej czubajki, które pozyskiwałam podczas tego samego wyjazdu więc teraz zajmę się pozostałymi grzybkami.
Był to przejazd leśnymi drogami, podczas których robiliśmy sobie przystanki i szukaliśmy grzybów. Przystanków było kilka więc różnorodność grzybowa też była duża.
Zacznę od borowików, które najbardziej wpadają w oko i przy fotografowaniu których adrenalina się człowiekowi podnosi.
Na pierwszym przystanku w małym lasku dębowym ujrzałam pierwszego borowika. Myślałam, że rósł samotnie , bo był przykryty pierzynką z liści ale po jej odsunięciu ukazał się jego towarzysz a potem jeszcze małe dzieciaczki.
Potem ale po drugiej stronie w lesie brzozowo- sosnowym trafił się kolejny przystojniak. Wymiarowy, że można go wojska wcielić. Fotki niżej.
I w sumie więcej borowików tu nie znalazłam, z niecierpliwością oczekiwałam drugiego przystanku, gdzie tuż przy szosie( w rowie za skarpą) zawsze rosną jakieś borowiki.
Pędziliśmy na tę skarpę na wyścigi, kto pierwszy. Mąż mnie wyprzedził i po chwili usłyszałam ryk radości i okrzyk ” chcesz sobie coś sfotografować? ”
Po jego entuzjaźmie wyczułam, że będą to borowiki ale , że cała piątka to i mnie zaskoczyło?
Potem jeszcze jakis pojedyńczy borowik ale ciut nadszarpnięty z jednego boku.
I na tym borowikowe „eldorado” się zakończyło. Ale to nie był powód do zmartwienia, bo na kolejnych przystankach trafiały się inne jadalniaki; koźlarze, podgrzybki no i oczywiście tony czubajek, które już prezentowałam w poprzednim newsie.
Spotkałam też po raz pierwszy w realu łuszczaki zmienne.
Muchomory czerwone prezentowały swoje wdzięki a była ich cała masa. pokazuję też niżej inne spotkane grzyby.
W tym sezonie spotykam też duże ilości czasznic workowatych, niektóre łaciate.
Galeria jest ogromna ale tak bywa, jak cały dzień spędza się w lesie.
Zapraszam do oglądania fotek.