A u mnie wczoraj nuda…, nuda…, Lepista nuda
zbiory z jednej miejscówki:
… i wielkie kaniowe żniwa:
Na prawdziwki i podgrzybki były tyraliery chętnych. Wprawdzie rano dość mocno padało, ale wiadomo: grzybiarza deszcz nie zraża. Wszystko, łącznie z moimi sekretnymi miejscówkami, wyczesane, zagrabione i przyklepane, trzeba było poszukać innych… Borowiki, zwłaszcza te rosnące w trudnych warunkach, w twardej ziemi na wysuszonych słońcem brzegach rowu, tak że musiałam użyć siły przy wyciąganiu, niezwykle jędrne, pękate i czyściutkie: całe trzony bez jednego lokatora
Podgrzybeczki- zapałeczki, malutkie łebki na wysokich nóżkach zbierałam głównie tak: szłam sobie ścieżką i to z lewej, to z prawej, to na środku ścieżki Jakoś w głębi lasu niewiele znalazłam.
Z atrakcji karcianych cała galeria piestrzenic kędzierzawych, pierwsza w tym roku wypatrzona łysiczka grynszpanowa, jakaś gąska (na rowach pojawiło się ich mnóstwo, ale na gąskach, niestety, się nie znam), dużo monetek maślanych
i sporo takich dziwaków: z wierzchu piękne, porowate, udające borowika, a pod spodem… blaszki
Wypatrzone w ogródku (niestety, cudzym):
bonusik: świetlisty szlak