Galeria foto
Kolejne grzybobranie zaliczyłam w dniu 10 września.
Jak zwykle po południu bo w lesie byliśmy dopiero o 15.00 ale była piękna, słoneczna pogoda więc nie było źle.
Trzy godzinki wystarczyły, żeby koszyk zapełnić. Sama byłam zdziwiona bo myślałam, że będzie to raczej spacer po lesie niż grzybobranie.
Tyle, że koszyk został w bagażniku bo mąż się zbuntował i powiedział, że nie będzie go targał po lesie.
Musiałam więc coś awaryjnie wymyślić, żeby było lekkie i mi nie przeszkadzało w fotografowaniu.
No cóż, potrzeba matką wynalazków, jak mówią.
Użyłam więc ekologicznej, papierowej torby po wędlinach z borów.
Faktycznie lekka i bezproblemowa, nawet można ją zgubić i żadna strata. Używać, dopóki ucho się nie urwie…
Niżej mój zastępczy wynalazek. Sprawdził się już na 2 grzybobraniach. Grzybki mają w nim całkiem dobrze.
Mąż dostał plastikową miseczkę i płócienną anużkę do swoich zbiorów.
Ale do rzeczy….
W lesie było bardzo przyjemnie, słonecznie i dobre światło do fotografowania.
Jak na nasze tereny i późną porę dnia nie mam powodów do narzekań.
Podobał mi się koźlarz pomarańczowożółty bo był efektowny i zdrowy. Trafiło się kilka borowików i koźlarzy babek, dość dużo kurek, piaskowce modrzaki i inne, ciekawe grzybki.
Ogólnie to był całkiem udany wypad do lasu. Oprócz jadalniaków fotografowałam też grzybki nadrzewne, które zaprezentuję w stosownym temacie na forum.
Niektóre przybierały bardzo ciekawe kształty. Tutaj puszczam zwiastun.
Jeszcze moje zbiory na koniec, już przesypane do kosza z tymczasowych toreb.
Kurki sobie przyrządziłam na sposób szwedzki. Tam kurki są uważana za największy rarytas i są bardzo drogie.
Jedzą je usmażone na grzankach i sobie też tak zrobiłam ( chociaż toster się zepsuł i musiałam zastosować swój patent na chrupiące grzanki).
Bardzo mi smakowały. Koper może i tu nie pasuje ale ja lubię coś zielonego.
To byłoby na tyle. Zainteresowanych odsyłam do swojej galerii, gdzie mam więcej fotek.