Sobotni poranek nie zachęcał do wyjścia, no ale nie z nami, starymi wyjadaczami, takie numery! Słońce wzięło sobie wolne, ale tyle na drzewach i krzewach barw, że nawet nie było to uciążliwe. Trochę mój Kinderaparat miał problemy, ale jakoś
i to dało się w miarę ogarnąć. Ale do rzeczy!
Na osobną uwagę zaslugują czubajki kanie giganty [jedna miała ok. 30 cm średnicy kapelucha] i czubajki czerwieniejące.
Tych było mnóstwo.
Na ostatniej fotce ta BIG kania i mała czerwieniejąca. I jeszcze jedna sprawa: pojawiły się wodnichy późne. A to znak, że
złota polska jesień ma się ku zachodowi .
Sysunia