W poszukiwaniu pierwszych borowików szlachetnych

W poszukiwaniu pierwszych borowików szlachetnych
Udostępnij:
  •  
  •   
  •  

W piątek o godzinie 2.00 w nocy, na zaproszenie kolegów Andrzeja i Mateusza wyruszyliśmy z Krakowa w stronę Nowego Sącza w poszukiwaniu pierwszych prawdziwków.
Koledzy górale otrzymali cynk od znajomego pszczelarza, że już rosną, a na rynku w Sączu pokazały się pierwsze prawdziwe.
Trochę z niedowierzaniem ale pełni entuzjazmu ruszyliśmy na tą grzybową przygodę.
Pod dom Andrzeja zajechaliśmy po 3.30, prawie pół godziny za wcześnie – Zenit nie lubi się spóźniać… haha…
Mieliśmy zatem czas na podziwianie pięknych widoków przy pełni księżyca i powoli wstającego słońca. Andrzej wyszedł przed czwartą, za chwilę przyjechał Mateusz i ruszyliśmy do miejsca docelowego.

Na miejscu cudowny krajobraz. Ogromne połacie lasu jodłowo-świerkowego, czyściutko, bez żadnych krzaczorów i innych przeszkadzajek. Wręcz książkowe miejsce na borowiki szlachetne.
Zatem ruszyliśmy z entuzjazmem w górę krętymi leśnymi ścieżkami.

 

Pierwsza miejscówka i druga,,, na razie nic nie ma.

Znajdujemy pierwsze niekoszykowe grzybki: pępkówki pniakowe , kustrzebki, jakieś koralówki inne nie zidentyfikowane jeszcze grzybki…




 

Po około 1,5 godziny wędrówki jest! Pierwszy borowik! Uuu… tylko ceglastopory… Za chwilkę drugi i trzeci,,, 1:0 dla Krakowa. Mecz kończymy wynikiem 3:0 Kraków – Nowy Sącz :-).
Za chwilę podejmujemy szybką decyzję, jedziemy do innego lasu!
Po drodze szybkie śniadanie – swojska kiełbasa od miejscowego rzeźnika – pycha!

Ten las to już nie przelewki, wspinamy się niczym górskie kozice po skałach, ostrożnie, zerkając ukratkiem jeden na drugiego, żeby nie spaść w dół,,,
Ale tutaj też nic nie ma.
Schodzimy w dół,,,
Zenit foci piękne okoliczne krajobrazy i wracamy do samochodu.
Koledzy górale zabierają nas do Nawojowej na piękną polanę ze ścieżką edukacyjna.
Tutaj trzaskamy pamiątkowe fotki.

 

Ale cóż to za miejsce… wygląda jak skansen. Można tu znaleźć wiele ciekawych rzeczy, a między innymi wszystkie ważniejsze polskie drzewa- w przekroju – pod którymi rosna grzybki. Niestety są i … sic… „perełki” w złym tego słowa znaczeniu. Ludzie z Lasów Państwowych postanowili edukować młodzież, natomiast to im przydałaby się edukacja na poziome podstawowym. Na tablicach informacyjnych na 10 opisanych miejscowych grzybów, 3 były opisane błędnie… Krowiak aksamitny robił za podwiniętego, podgrzybek brunatny za maślaka, a koźlarz pomarańczowo- żółty był koźlarzem pomarańczowym. Brrr!!! Totalna ignorancja!



Zenit stwierdził, że wystąpi do przedstawicieli tego nadleśnictwa z prośbą o sprostowanie, bo tak być nie może!
No cóż… chyba pora wracać? Prawdziwków nie było… Znajomy pszczelarz dostanie po głowie! :-).
Poważnie,,, lasy piękne, wręcz idealne na prawdziwki, ale byliśmy odrobinę za wcześnie,,, jakieś 2-3 tygodnie… i będzie się działo!
Pożegnaliśmy się z kolegami i,,, Spojrzeliśmy na siebie wymownie… :-).

Z trzema ceglasiami do domu nie wracamy!
Udaliśmy się do znajomego lasu w powiecie myślenickiem i to był strzał w dziesiątkę!

Ceglasie, ceglasie, ceglasie! :-)… W różnym stanie, młode, stare, średnie,,,






Mój koszyczek został napełniony po brzegi,,,

Dodatkowo, znalezione przeze mnie pierwsze w tym roku i prawdopodobnie jedne z pierwszych w Polsce,,, no właśnie – nie mogę napisać :-) – będą na jutrzejszą zagadkę na FB. :-)
Jako bonus wyprawy – spotkanie z dzieciakami z pobliskiej szkoły, edukujących się w lesie.



Z jaką uwagą dzieci słuchały Zenita i jego opowiadania na temat lasu, grzybów i przyrody… Naprawdę wierni słuchacze! Wyrasta nam młode pokolenie grzybiarzy!
Pięknie, pieknie! Takich spotkań jak najwięcej…
I na koniec! Zenit na kolanach, ja na kolanach focimy młodego ceglasia,,, podchodzi młody chłopczyk, zagląda do dziury i mówi: „prosę pana… a tutaj jest jakiś grzyb!”.
Z niedowierzaniem patrzymy na siebie,,, podgrzybek brunatny! Chyba pierwszy znaleziony w Małopolsce w tym roku podgrzybek brunatny! Klęczeliśmy obok niego 30 cm a znalazł go 10 -letni chłopczyk!

Śmiechom nie było końca!
Pożegnaliśmy się serdecznie z młodą leśną bracią i wróciliśmy do samochodu i po niespełna godzinie byliśmy w domu.
I już naprawdę na koniec… następnym razem jadę jako kierowca- obiecuję! Bo chłopaki z gór byli „bardzo gościnni” :-).
Zenit, Andrzej, Mateusz,,, dziękuje Wam! Było zajebiście! :-)

Tekst: SlavoYo
Foto: SlavoYo , Zenit, Andzrej Chlipała , Mateusz Tymczyszyn

Wyświetleń: 998


Udostępnij:
  •  
  •   
  •  

7 komentarzy

Fakt, Slavo ma smykałkę do reportażu! Ciekawie i z humorem ☺…. A ja się tak staram i nic…. pies z kulawą nogą nie skomentuje… teza mi na nauki iść ?…. pozdrowienia Zenit! Naklamales mnie… tyle poćcow!!!

Dodaj komentarz