Dziś po dłuuugim czasie, korzystając z wolnego, wybrałam się w końcu do mojego lasu. I na wszelki wypadek zabrałam ze sobą koszyk. No i przydał się. W końcu coś zaczęło rosnąć! Prawdziwki, koźlarze, borowiki ceglastopore, podgrzybki, kurki, maślaki żółte… Po raz drugi na tym samym pieńku obrodziły łuszczaki. A pod sosną czekał na mnie okazały siedziuń. I jeszcze trochę różnych „wynalazków”. Sam spacer po lesie był wyjątkowo przyjemny – ciepło, lecz już bez męczącego upału, a komary i strzyżaki najwyraźniej zrobiły dziś sobie wolne. Słowem – piękny dzień. I Wam również jak najwięcej takich dni życzę!
iwciagr