Trzeciego grudnia, będąc w podróży, wypatrywałam przez okno samochodu grzybów rosnących na przydrożnych pniakach. I się nie zawiodłam. Przeważnie były to boczniaki.
Zaprezentuję niżej grzybki z pierwszego przystanku, bo będę stopniować napięcie
W pierwszą stronę jechaliśmy bez obciążenia więc nie było problemu z zawracaniem i szukaniem miejsca postoju, gorzej w drodze powrotnej z ładunkiem ale daliśmy radę.
Boczniaki z pierwszego przystanku zostały na miejscu bo blisko drogi więc nałykały się ołowiu ale widoczki były przednie.

Zauważyłam z samochodu jakiegoś grzyba u jego podnóża.
Okazało się, że to resztki starego Flagowca olbrzymiego. Musiał wyglądać imponująco gdy był piękny i młody…
W pobliżu był jakiś mały lasek, do którego przy okazji zajrzałam.
Niżej grzybki, które w nim rosły i ten okazały dąb.
Szkoda tylko, że aura była ponura i deszczowa bo zdjęcia są niezbyt wysokich lotów.













Na zdjęciach kolejne, wypatrzone z okien samochodu boczniaki

Musieliśmy zawracać, bo je minęliśmy ale takiej okazji nie mogłam przegapić.
To już 3 przystanek w podróży i moim zdaniem najciekawszy. Nie mogłam się oderwać od tego pniaka, na którym rosły, rozwinięte jak główki kapusty, większe boczniaki a obok nich mnóstwo maleńkich w mniejszych lub większych kępach.
Położenie niezbyt ciekawe, z jednej strony szosa, z drugiej jakaś podrzędna droga, w tle oczyszczalnia ścieków.
Stwierdziłam, że je tylko sfotografuję, bo znowu za blisko drogi ale widok był niesamowity i do tej pory go wspominam.












