Fotorelacje z grzybobrań 2015
-
Autor tematu - Administrator
- Posty: 17926
- Rejestracja: wtorek, 5 października 2010, 23:55
- Imię: Piotr
- Ulubione grzyby: co roku inne
- Lokalizacja: Chełm
- Pochwalił: 14106 razy
- Pochwalony: 3136 razy
-
- Śmiertelnie trujący zarodnikowiec
- Posty: 19032
- Rejestracja: poniedziałek, 9 marca 2009, 08:36
- Ulubione grzyby: rydze,zieleniatki,kanie oraz drożdże piwne
- Lokalizacja: Radomsko
- Pochwalił: 3906 razy
- Pochwalony: 16714 razy
- Kontakt:
Brawka dla Wszystkich focąco-zbierających
Po długim tygodniu pracy, nie mając zbytnio sił, wybrałem się w niedzielę w nieodległe lasy, spenetrować kilka ciekawych "miejscówek", licząc, jak zwykle , bardziej na wynalazki niż na koszykowce. Traf chciał, że trafiały się i jedne i drugie. Wynik to 4 prawe, jeden młody czerwony, kilkanaście podgrzybków i kilkadziesiąt stojaczków gł. babek. Te grzybki trafiły do kolegi. A ja zadowoliłem się ( nie licząc "wynalazków" ) -7 kaniami, dwoma gołąbkami, jedną płachetką i kilkoma litrami opieniek.
I troszkę tego co mi na kartę wpadło
I bonus zagadka Ile tu rośnie podgrzybków? Szybka odpowiedź Jeden
Po długim tygodniu pracy, nie mając zbytnio sił, wybrałem się w niedzielę w nieodległe lasy, spenetrować kilka ciekawych "miejscówek", licząc, jak zwykle , bardziej na wynalazki niż na koszykowce. Traf chciał, że trafiały się i jedne i drugie. Wynik to 4 prawe, jeden młody czerwony, kilkanaście podgrzybków i kilkadziesiąt stojaczków gł. babek. Te grzybki trafiły do kolegi. A ja zadowoliłem się ( nie licząc "wynalazków" ) -7 kaniami, dwoma gołąbkami, jedną płachetką i kilkoma litrami opieniek.
I troszkę tego co mi na kartę wpadło
I bonus zagadka Ile tu rośnie podgrzybków? Szybka odpowiedź Jeden
-
- Śmiertelnie trujący zarodnikowiec
- Posty: 6416
- Rejestracja: poniedziałek, 25 stycznia 2010, 16:08
- Ulubione grzyby: Grzybki w pomidorach
- Lokalizacja: Dietzenbach
- Pochwalił: 65 razy
- Pochwalony: 1182 razy
- Kontakt:
Gratuluje wspaniałych grzybków i fotek
Jak już pisałem w innym temacie, ze względu na utrudnienia w poruszaniu się i zbieraniu oraz foceniu na grzybki wybieram się niezbyt czeto ale wilka ciagnie do lasu wiec i ja mimo wszystko w lesie bywam Zapomniałem 'kodu' wklejania fotek wiec dodam linki do galerii. Tylko dwie fotki, ale dobre i to
http://www.nagrzyby.pl/galeria/v/users2 ... a.jpg.html" onclick="window.open(this.href);return false;
http://www.nagrzyby.pl/galeria/v/users2 ... a.jpg.html" onclick="window.open(this.href);return false;
Na chwile obecna to tyle
http://www.nagrzyby.pl/galeria/v/users2 ... a.jpg.html" onclick="window.open(this.href);return false;
http://www.nagrzyby.pl/galeria/v/users2 ... a.jpg.html" onclick="window.open(this.href);return false;
Na chwile obecna to tyle
-
Autor tematu - Administrator
- Posty: 17926
- Rejestracja: wtorek, 5 października 2010, 23:55
- Imię: Piotr
- Ulubione grzyby: co roku inne
- Lokalizacja: Chełm
- Pochwalił: 14106 razy
- Pochwalony: 3136 razy
-
- Hubiak przyrośnięty
- Posty: 479
- Rejestracja: sobota, 10 maja 2014, 09:03
- Ulubione grzyby: Koźlarze, borowiki
- Lokalizacja: Łódź
- Pochwalił: 67 razy
- Pochwalony: 262 razy
- Kontakt:
Cześć Wam po dłuższej przerwie. Wreszcie i ja mam cokolwiek, by się tu udzielić Do tej pory mogłem jedynie śledzić ten wątek i zazdrościć tym, którzy coś tam znajdowali, aczkolwiek ten rok grzybowy jako całość jest bardzo kiepski chyba dla zdecydowanej większości z nas. W zeszłym roku grzyby zbierałem już w pierwszej połowie maja, natomiast w tym roku sezon rozpocząłem... w ostatni weekend Do lasów zacząłem jeździć już od ostatnich dni kwietnia i do pierwszych dni lipca praktycznie co tydzień z coraz bardziej pogłębiającą się irytacją. Na tyle bardzo ona narosła, że w kolejne weekendy wybrałem jednak już inne obowiązki lub po prostu odpoczynek po tygodniu pracy - nie chciałem znowu marnować czasu, nerwów na szwędanie się po pustych lasach. Czekałem na lepszą pogodę, ale niestety susza męczyła nasze tereny bardzo długo, a nawet i jeszcze trwa, o czym przekonałem się w ostatnią sobotę - jednakże chłodniejsze dni sprawiły, że coś tam można już znaleźć. Poprzedni sezon zakończyłem bardzo wcześnie - złamaną nogą w pierwszej połowie sierpnia; ten sezon zaczyna się dla mnie dopiero pod koniec września, co daje nam ponad rok czekania na zapełnienie kosza ! Dlatego nie ma się co dziwić, że skoro klimat zrobił się trochę bardziej korzystny i grzyby zaczęły się pokazywać, w weekend w lasach spędziłem łącznie 16,5 godzin i skończyłem z bąblami na palcach u stóp, krwiakiem na pięcie i mega zakwasami Ale wreszcie się nasyciłem i nacieszyłem grzybnymi wędrówkami
Sobota 26.09.2015 W sobotę udałem się do lasu bardzo blisko Łodzi. Miałem zabrać kumpla ze sobą, ale przeczuwałem, jak to będzie wyglądało, dlatego uświadomiłem mu, że lepiej aby jechał ze mną w niedzielę. Po pierwsze przeczuwałem, że pomimo początku wysypu w tym lesie może aż tak kolorowo jeszcze nie być, ale że jednak coś od czasu do czasu się znajdzie... i mi to by odpowiadało, gdyż każdy z rzadka znaleziony grzybek dawałby mi kopa i siły do dalszego spaceru. Natomiast kumpel by już po 2 godzinach marudził mi, że chce wracać. Okazało się to dobrą decyzją, bo w tym lesie dawno nie padało, wciąż wielka susza, wszystko głośno strzelało pod butami. Ludzi po drodze trochę spotykałem, ale umiarkowanie. Grzybów niewiele, miejscami. Można było zejść kilka kilometrów i nic nie znaleźć, a jak się trafiło na miejsce to kilka stało obok siebie. Odwiedziłem ceglakowe miejsce w jodłach z poprzedniego roku - ogólnie pustka, jedynie w jednym miejscu rodzinka 6 sztuk. W miejscach prawdziwkowych również bieda - kilka szlachetnych na krzyż. Ale za to odkryłem inne miejsca na prawusy w okolicach. Znalazłem również dobrą miejscówkę na maślaki pstre. Ogólnie w życiu mało ich zawsze znajdowałem, tak w tym miejscu - sosna, liściaste krzewy, mech, jagodziny - 20-30 sztuk. Po rozejrzeniu się w stałych miejscówkach poszedłem po prostu leśną drogą prosto przed siebie. Mijałem nieprzyjemne chaszcze, raz na jakiś czas wchodziłem, ale zupełnie nic. Zapuściłem się na dłużej w las, gdy odkryłem przejrzysty las sosnowy z mchem. Liczyłem na podgrzybki, ale niestety straszna susza. Już chciałem wracać, ale dalej w lesie dostrzegłem dolny fragment lasu i więcej małych sosenek, pomyślałem, że może tam będzie wilgotniej - i faktycznie, kilkanaście podgrzybków w bardzo dobrej kondycji. Dalej znalazłem kilka ściętych pniaków obrośniętych młodymi, mięsistymi opieńkami. Zacząłem je kosić, jednak narastały wątpliwości, czy to opieńki, bo czemu nikt ich takich ładnych do tej pory nie przygarnął Z racji tego, że zapełniłem grzybami jakoś 3/4 kosza, w drodze powrotnej zagadywali mnie inni grzybiarze, gdzie tyle nakosiłem. Każdego dopytywałem, czy na pewno mam opieńki w koszu Trafiłem również na kilka kępek łuszczaka zmiennego - nigdy go nie zbierałem, ale te wyglądały tak idealnie, jak z jakiegoś atlasu grzybowego, że długo trwało, zanim zdecydowałem, że i tym razem ich nie zabiorę ze sobą... jakoś nie mogłem się przemóc Ogólnie cały sobotni spacer trwał 9 godzin, do samochodu dotarłem głośno zipiąc. Ale tego mi było trzeba - samotnia, cisza, spokój, grzybki, aparat, bez stresu, nikt nie goni, troski znikają. Jak na 9 godzin zbiór słaby, wiem, ale tyle mi wystarczyło do osiągnięcia radości
Niedziela 27.09.2015 Z kumplem, jak co jesień, jeździmy do lasów w okolicach Spały. Patrząc na doniesienia w necie najwięcej się tam dzieje w woj. łódzkim. Dlatego jechaliśmy w dobrych nastrojach. Na miejsce dojechaliśmy w idealnym momencie, gdy było jeszcze ciemno, ale na tyle jasno, że po wytężeniu wzroku można już było dojrzeć czarne łebki we mchu Ku naszemu zdziwieniu jezdnia była mokra, a w leśnych zjazdach duże kałuże. Po kilku krokach wróciliśmy się do auta po kalosze. Na naszej stałej trasie dosyć szybko zaczęliśmy zapełniać dno kosza i wiaderka mokrymi, błyszczącymi podgrzybkami. W zeszłych latach podgrzybki były tam fatalne - chude, marne, poobgryzane przez ślimaki i żuczki. Tym razem wszystkie były dorodne i ładne, cieszyły oko. Las dosyć szybko zapełnił się ludźmi. Miałem wrażenie, że czasami można było mijać ludzi, jak na jakimś deptaku, autentycznie, nie widziałem jeszcze takiego tłumu w lesie. A mimo to każdy kosił czarne łebki. W młodnikach brzozowo-sosnowych trafiały się dodatkowo prawdziwki, koźlarze i pociechy. Na początku trafiły się też kanie - trochę dziwne, niewyrośnięte, ciemne, ale zabraliśmy je. Na końcu trafiłem bardzo okazały egzemplarz siedzunia sosnowego - na tyle był piękny, że zapakowałem go do kosza W sumie mało było takich miejsc, gdzie nie było ani jednego grzyba. Jak na taką liczbę ludzi, można mówić o naprawdę dużym wysypie w tym lesie (wilgoć!) i dobrym zbiorze - pełny kosz z górką + siedzuń w ręku. Na chwilę pod koniec zmieniliśmy miejscówkę i podjechaliśmy trochę bliżej... parkując przy leśnym parkingu nasz samochód był 14-nastym tam stojącym (!) . Niesamowity widok, tyle aut, wokoło pełno grupek. Się zjechali jak na jakiś festyn Ale nie ma się co dziwić - chyba wszyscy w tym roku stęsknili się za grzybami
Najgorsze w tym wszystkim to wieczorne obieranie i obrabianie grzybów Dziś wstałem cały połamany i do pracy pojechałem totalnie niewyspany. Na obecną chwilę jeszcze nie pałam chęcią powrotu do lasu, ale już się umawiam na nadchodzący weekend na powtórkę, bo wiem, że chęć na grzybki szybko powróci
Sobota 26.09.2015 W sobotę udałem się do lasu bardzo blisko Łodzi. Miałem zabrać kumpla ze sobą, ale przeczuwałem, jak to będzie wyglądało, dlatego uświadomiłem mu, że lepiej aby jechał ze mną w niedzielę. Po pierwsze przeczuwałem, że pomimo początku wysypu w tym lesie może aż tak kolorowo jeszcze nie być, ale że jednak coś od czasu do czasu się znajdzie... i mi to by odpowiadało, gdyż każdy z rzadka znaleziony grzybek dawałby mi kopa i siły do dalszego spaceru. Natomiast kumpel by już po 2 godzinach marudził mi, że chce wracać. Okazało się to dobrą decyzją, bo w tym lesie dawno nie padało, wciąż wielka susza, wszystko głośno strzelało pod butami. Ludzi po drodze trochę spotykałem, ale umiarkowanie. Grzybów niewiele, miejscami. Można było zejść kilka kilometrów i nic nie znaleźć, a jak się trafiło na miejsce to kilka stało obok siebie. Odwiedziłem ceglakowe miejsce w jodłach z poprzedniego roku - ogólnie pustka, jedynie w jednym miejscu rodzinka 6 sztuk. W miejscach prawdziwkowych również bieda - kilka szlachetnych na krzyż. Ale za to odkryłem inne miejsca na prawusy w okolicach. Znalazłem również dobrą miejscówkę na maślaki pstre. Ogólnie w życiu mało ich zawsze znajdowałem, tak w tym miejscu - sosna, liściaste krzewy, mech, jagodziny - 20-30 sztuk. Po rozejrzeniu się w stałych miejscówkach poszedłem po prostu leśną drogą prosto przed siebie. Mijałem nieprzyjemne chaszcze, raz na jakiś czas wchodziłem, ale zupełnie nic. Zapuściłem się na dłużej w las, gdy odkryłem przejrzysty las sosnowy z mchem. Liczyłem na podgrzybki, ale niestety straszna susza. Już chciałem wracać, ale dalej w lesie dostrzegłem dolny fragment lasu i więcej małych sosenek, pomyślałem, że może tam będzie wilgotniej - i faktycznie, kilkanaście podgrzybków w bardzo dobrej kondycji. Dalej znalazłem kilka ściętych pniaków obrośniętych młodymi, mięsistymi opieńkami. Zacząłem je kosić, jednak narastały wątpliwości, czy to opieńki, bo czemu nikt ich takich ładnych do tej pory nie przygarnął Z racji tego, że zapełniłem grzybami jakoś 3/4 kosza, w drodze powrotnej zagadywali mnie inni grzybiarze, gdzie tyle nakosiłem. Każdego dopytywałem, czy na pewno mam opieńki w koszu Trafiłem również na kilka kępek łuszczaka zmiennego - nigdy go nie zbierałem, ale te wyglądały tak idealnie, jak z jakiegoś atlasu grzybowego, że długo trwało, zanim zdecydowałem, że i tym razem ich nie zabiorę ze sobą... jakoś nie mogłem się przemóc Ogólnie cały sobotni spacer trwał 9 godzin, do samochodu dotarłem głośno zipiąc. Ale tego mi było trzeba - samotnia, cisza, spokój, grzybki, aparat, bez stresu, nikt nie goni, troski znikają. Jak na 9 godzin zbiór słaby, wiem, ale tyle mi wystarczyło do osiągnięcia radości
Niedziela 27.09.2015 Z kumplem, jak co jesień, jeździmy do lasów w okolicach Spały. Patrząc na doniesienia w necie najwięcej się tam dzieje w woj. łódzkim. Dlatego jechaliśmy w dobrych nastrojach. Na miejsce dojechaliśmy w idealnym momencie, gdy było jeszcze ciemno, ale na tyle jasno, że po wytężeniu wzroku można już było dojrzeć czarne łebki we mchu Ku naszemu zdziwieniu jezdnia była mokra, a w leśnych zjazdach duże kałuże. Po kilku krokach wróciliśmy się do auta po kalosze. Na naszej stałej trasie dosyć szybko zaczęliśmy zapełniać dno kosza i wiaderka mokrymi, błyszczącymi podgrzybkami. W zeszłych latach podgrzybki były tam fatalne - chude, marne, poobgryzane przez ślimaki i żuczki. Tym razem wszystkie były dorodne i ładne, cieszyły oko. Las dosyć szybko zapełnił się ludźmi. Miałem wrażenie, że czasami można było mijać ludzi, jak na jakimś deptaku, autentycznie, nie widziałem jeszcze takiego tłumu w lesie. A mimo to każdy kosił czarne łebki. W młodnikach brzozowo-sosnowych trafiały się dodatkowo prawdziwki, koźlarze i pociechy. Na początku trafiły się też kanie - trochę dziwne, niewyrośnięte, ciemne, ale zabraliśmy je. Na końcu trafiłem bardzo okazały egzemplarz siedzunia sosnowego - na tyle był piękny, że zapakowałem go do kosza W sumie mało było takich miejsc, gdzie nie było ani jednego grzyba. Jak na taką liczbę ludzi, można mówić o naprawdę dużym wysypie w tym lesie (wilgoć!) i dobrym zbiorze - pełny kosz z górką + siedzuń w ręku. Na chwilę pod koniec zmieniliśmy miejscówkę i podjechaliśmy trochę bliżej... parkując przy leśnym parkingu nasz samochód był 14-nastym tam stojącym (!) . Niesamowity widok, tyle aut, wokoło pełno grupek. Się zjechali jak na jakiś festyn Ale nie ma się co dziwić - chyba wszyscy w tym roku stęsknili się za grzybami
Najgorsze w tym wszystkim to wieczorne obieranie i obrabianie grzybów Dziś wstałem cały połamany i do pracy pojechałem totalnie niewyspany. Na obecną chwilę jeszcze nie pałam chęcią powrotu do lasu, ale już się umawiam na nadchodzący weekend na powtórkę, bo wiem, że chęć na grzybki szybko powróci
-
Autor tematu - Administrator
- Posty: 17926
- Rejestracja: wtorek, 5 października 2010, 23:55
- Imię: Piotr
- Ulubione grzyby: co roku inne
- Lokalizacja: Chełm
- Pochwalił: 14106 razy
- Pochwalony: 3136 razy
gonzo, chyba musiałeś go sam wychodować Ja tu liczę i liczę, a na końcu okazało się że ...jedengonzo pisze:Szybka odpowiedź Jeden
Krakus, , Twoja cierpliwość wreszcie została wynagrodzona. Bardzo fajna relacja
Ja wczoraj też odbyłem niedzielny leśny spacerek. Plan był wyruszyć o świcie, ale ponieważ całą noc i ranek lało, postanowiłem poczekać aż się nieco uspokoi. Spacer zacząłem po południu, gdy już słonko przebłyskiwało przez rozrzedzające się chmury. W lesie ludzi sporo, ale aż tak ciasno jak na Pasterce to nie było Drogi leśne, a raczej ich stan wskazywały na to że największy tajfun homosapiensów już się przetoczył. Tylko atak na pozycje maślakowe trwał w najlepsze, o czym świadczyło po kilka aut przy każdym przydrożnym młodniku. Spodziewałem się więc, że jeśli coś uzbieram, to będą to resztki po owym tajfunie i się nie myliłem. Ale dla mnie najważniejszy był spacerek i poznawanie nowych lasów ( oczywiście z nadzieją w tyle głowy na chociaż kilka borowików ). Tak więc, po jakiejś godzince spacerowania w obytych miejscach bez większych zbierackich efektów, omijając z daleka maślakowy "kocioł" zapuściłem się w głąb lasu, by zwiedzić kolejny fragment doliny naszej chełmskiej "Amazonki", czyli rzeczki Uherki Dolina owa jest bardzo odludna, z racji tego że las w wielu miejscach nieprzystępny i trzeba czasem przedzierać się jak komandos przez dżunglę. Ale dałem radę. Dolinka za moje trudy poczęstowała mnie łuszczakami, których ogoliwszy dwa spore pniaki ...nagle ze zdziwieniem zobaczyłem, że już mam pół kosza grzybów Aby więc nie przesadzić z ilością - następne pniaki zostawiłem w spokoju. I to było moje główne wczorajsze trofeum. Młode i zdrowe, nie przerośnięte łuszczaki - dawno na takie nie mogłem trafić, więc nareszcie uzupełniłem domowe łuszczakowe zapasy
W lasach jest totalny wysyp maślanek wiązkowych. Przez to przyzwyczajenie wzroku do maślanek - w pewnym momencie omal nie przegapiłem łuszczaków, biorąc je z daleka za maślanki Poza tym sporo jest różnej maści niejadalnych grzybków, sporo grzybówek, pojawiły się też rycerzyki czerwonozłote i olszówki. Nieśmiało pojawiają się różne gołąbki. Za to śmiało ruszyły muchomory czerwone, ozdoba naszych lasów Pięknie się prezentują, jak zawsze ...lecz za swe piękno słono muszą płacić, bo miejska dzicz wiele z nich zniszczyła. Aż przykro było patrzeć na te piękne grzyby tak podeptane i skopane
Borowiki rosną sporadycznie tu i tam... trzeba się nachodzić, żeby ich uzbierać. Ja po porannym tabunie znalazłem tylko dwa. Podgrzybków tym razem nie spotkałem, również na koźlarza nie udało się natrafić... Za to znalazłem kilka pięknych i zdrowych muchomorków czerwieniejących , których nie spodziewałem się że jeszcze je spotkam w tym roku. Wszystkie one wraz z borowikami, kilkoma gołąbkami i maślakami oraz garścią łuszczaków wylądowały w wieczornym sosie ...po którym zostało już tylko wspomnienie
Pozostałe łuszczaki już wysuszone "na pieprz" i będą teraz sobie czekać na sukcesywne zimowe wskakiwanie do grzybowej, bigosu i czerwonego barszczu
-
Autor tematu - Administrator
- Posty: 17926
- Rejestracja: wtorek, 5 października 2010, 23:55
- Imię: Piotr
- Ulubione grzyby: co roku inne
- Lokalizacja: Chełm
- Pochwalił: 14106 razy
- Pochwalony: 3136 razy
-
- Grzybobiorca
- Posty: 1321
- Rejestracja: sobota, 19 lipca 2014, 13:36
- Ulubione grzyby: Opieńka Miodowa
- Lokalizacja: Mińsk Mazowiecki
- Pochwalił: 18 razy
- Pochwalony: 556 razy
- Kontakt:
Dla wszystkich co jeszcze znajdują czas by troszkę połazić po lesie i pofocić okazy
Mińskie przygody z koźlarzem czerwonym ...
Doszły mnie słuchy że po za jednym lasem nic nie ma, dziś jadąc na serwis miałem okazję zalecieć na 20 min. w jedno miejsce : czerwone na liście
i co po ostatnich opadach rosną świeżutkie "czerwoniaki" i będzie sosik albo co innego ...
i fotka podsumowująca ... sprawdzanie innych miejscówek
Mińskie przygody z koźlarzem czerwonym ...
Doszły mnie słuchy że po za jednym lasem nic nie ma, dziś jadąc na serwis miałem okazję zalecieć na 20 min. w jedno miejsce : czerwone na liście
i co po ostatnich opadach rosną świeżutkie "czerwoniaki" i będzie sosik albo co innego ...
i fotka podsumowująca ... sprawdzanie innych miejscówek
-
Autor tematu - Administrator
- Posty: 17926
- Rejestracja: wtorek, 5 października 2010, 23:55
- Imię: Piotr
- Ulubione grzyby: co roku inne
- Lokalizacja: Chełm
- Pochwalił: 14106 razy
- Pochwalony: 3136 razy
-
- Grzyb chroniony!
- Posty: 27340
- Rejestracja: czwartek, 6 stycznia 2011, 18:43
- Lokalizacja: Poznań - Winiary
- Pochwalił: 8669 razy
- Pochwalony: 20857 razy
- Kontakt:
-
- Grzybobiorca
- Posty: 1321
- Rejestracja: sobota, 19 lipca 2014, 13:36
- Ulubione grzyby: Opieńka Miodowa
- Lokalizacja: Mińsk Mazowiecki
- Pochwalił: 18 razy
- Pochwalony: 556 razy
- Kontakt:
-
- Grzyb chroniony!
- Posty: 27340
- Rejestracja: czwartek, 6 stycznia 2011, 18:43
- Lokalizacja: Poznań - Winiary
- Pochwalił: 8669 razy
- Pochwalony: 20857 razy
- Kontakt:
Faktycznie moje depczą po piętach Twoim kto będzie miał zaległości , ciurkiem przeleci do końcadamianeczunieczek pisze:Niestety galerie się łączą, a nie powinno być tak że każda jest oddzielna ? bo tak to można całe życie na fotkach spędzić.
Sęk w tym , że przegladanie obrazków jest szybkie, ale z nauką będzie na bakier. Jak gonzo wstawi w nowym systemie , to jedynie przez Cytuj będę mógł poczytać jaki gatunek , albo czekać na wkomponowanie do FAG'u
-
- Śmiertelnie trujący zarodnikowiec
- Posty: 5771
- Rejestracja: wtorek, 10 lipca 2007, 20:31
- Ulubione grzyby: smardze,borowiki,rydze
- Lokalizacja: Górny Śląsk
- Pochwalony: 1639 razy
Wszystkim niżej wymienionym szczęściarzom grzybowym gorąco gratuluję
gonzo, Jimmy6, Sensibility, Marek Z, Agnes, Przemas, Gwiton, damianeczunieczek, Wojtas, Nadir, MaciejZG, Paweł, meryt,
Ja poczułam zagrożenie braku zapasów grzybowych na zimę i postanowiłam razem ze znajomymi odwiedzić w weekend lasy lublinieckie. Lasy dla nas nieznane, więc włączyliśmy lokalizator i poszliśmy przed siebie w nieznane. Na początku rewelacji grzybowej nie było, znajdowaliśmy pojedyńcze podgrzybki i borowiki Po 5 godzinach spaceru po pięknych lasach, każdy miał w koszyku po parę grzybków. Spotkani po drodze grzybiarze mieli dokładnie to samo co my. Ja z desperacji zaczęłam już zbierać łuszczaka zmiennego i opieńki.
Wszyscy byli już bardzo zmęczeni, więc zarządziliśmy odwrót. Sprawdziliśmy na lokalizatorze gdzie mamy samochód i postanowiliśmy, że pójdziemy do niego w linii prostej, aby było szybciej Po przejściu około kilometra weszliśmy w teren, który musiał być kiedyś podmokły, bo poszycie stanowiły mchy, które ja znam właśnie z podmokłych, bagiennych terenów. Oniemieliśmy, bo naszym oczom ukazał się obraz jak z bajki Wszędzie jak okiem sięgnąć rosły maślaki i kozaki babki. Grzyby były w różnym stadium wzrostu, więc był to chyba jakiś zapomniany przez grzybiarzy zakątek Rzuciliśmy się na grzyby jak zgłodniałe wilki na biedne owieczki. Bardzo szybko zapełniliśmy koszyki i w ruch poszły zakamuflowane w plecakach anużki Zbieraliśmy tylko młode okazy a i tak bardzo dużo grzybów zostało tam gdzie rosły.
I tak po 7 godzinach grzybobrania dotarliśmy do samochodu, przy którym zastaliśmy zaniepokojonego mieszkańca miejscowości w której parkowaliśmy. Pan ten powiedział, że już miał dzwonić na Policję, bo bał się że zabłądziliśmy w lesie Powiedział, że wszyscy grzybiarze już dawno z prawie pustymi koszykami odjechali, a nas długo nie było A my wróciliśmy z takimi zbiorami
Reszta zdjęć w galerii, zapraszam
http://www.nagrzyby.pl/galeria/v/users2 ... 6.09.2015/" onclick="window.open(this.href);return false;
gonzo, Jimmy6, Sensibility, Marek Z, Agnes, Przemas, Gwiton, damianeczunieczek, Wojtas, Nadir, MaciejZG, Paweł, meryt,
Ja poczułam zagrożenie braku zapasów grzybowych na zimę i postanowiłam razem ze znajomymi odwiedzić w weekend lasy lublinieckie. Lasy dla nas nieznane, więc włączyliśmy lokalizator i poszliśmy przed siebie w nieznane. Na początku rewelacji grzybowej nie było, znajdowaliśmy pojedyńcze podgrzybki i borowiki Po 5 godzinach spaceru po pięknych lasach, każdy miał w koszyku po parę grzybków. Spotkani po drodze grzybiarze mieli dokładnie to samo co my. Ja z desperacji zaczęłam już zbierać łuszczaka zmiennego i opieńki.
Wszyscy byli już bardzo zmęczeni, więc zarządziliśmy odwrót. Sprawdziliśmy na lokalizatorze gdzie mamy samochód i postanowiliśmy, że pójdziemy do niego w linii prostej, aby było szybciej Po przejściu około kilometra weszliśmy w teren, który musiał być kiedyś podmokły, bo poszycie stanowiły mchy, które ja znam właśnie z podmokłych, bagiennych terenów. Oniemieliśmy, bo naszym oczom ukazał się obraz jak z bajki Wszędzie jak okiem sięgnąć rosły maślaki i kozaki babki. Grzyby były w różnym stadium wzrostu, więc był to chyba jakiś zapomniany przez grzybiarzy zakątek Rzuciliśmy się na grzyby jak zgłodniałe wilki na biedne owieczki. Bardzo szybko zapełniliśmy koszyki i w ruch poszły zakamuflowane w plecakach anużki Zbieraliśmy tylko młode okazy a i tak bardzo dużo grzybów zostało tam gdzie rosły.
I tak po 7 godzinach grzybobrania dotarliśmy do samochodu, przy którym zastaliśmy zaniepokojonego mieszkańca miejscowości w której parkowaliśmy. Pan ten powiedział, że już miał dzwonić na Policję, bo bał się że zabłądziliśmy w lesie Powiedział, że wszyscy grzybiarze już dawno z prawie pustymi koszykami odjechali, a nas długo nie było A my wróciliśmy z takimi zbiorami
Reszta zdjęć w galerii, zapraszam
http://www.nagrzyby.pl/galeria/v/users2 ... 6.09.2015/" onclick="window.open(this.href);return false;