Po mojej ostatniej eskapadzie musiałam się co nieco podkurować. Dziś był pierwszy [i zapewne ostatni ] dzień, gdy poczułam się śpiewająco a że słoneczko pokazywało się na niebie, wyruszyłam do lasu. Niestety szybko okazało się, że mimo -8* w nocy w samo południe śnieg zmienia stan skupienia na płynny. Zwłaszcza w miejscach nasłonecznionych, bo w cieniu nadal leży twarda skorupa. Zapraszam ze mną na spacer po lesie.
Na widok gronianki oczywiście – są takie grzybki, które szczególnie mnie cieszą zwłaszcza gdy trafiają się wtedy, gdy się ich nie spodziewam. Tak jak tego grasującego na śniegu owada. Chyba miał ochotę zaistnieć jako okaz zastygły w lodzie.
Ucieszyły mnie także łyczniki: białawe i ochrowe. Prawda, że ładne?
Zobaczymy, jakie będą skutki dzisiejszej eskapady. Do takich wiosennych obrazków jak u Kakadu jeszcze u mnie daleko, ale mam wrażenie, że powoli coś się wykluwa.