Trzy godziny łażenia po lesie i…

Trzy godziny łażenia po lesie i…
Udostępnij:
  •  
  •   
  •  

Nie mogłam już wytrzymać i chociaż wiedziałam, że nastąpi WIELKA KLĘSKA, potuptałam do lasu. Jedyny plus, że po niedzielnym deszczyku nie strzelało jak z Grubej Berty pod nogami. :lol: W lesie byłam już o 7.00. Przyjemne, rześkie powietrze, zero strzyżaków. Miodzio. Żeby jeszcze jaki grzybek. Ale gdzie tam! Ponad 3 godziny łażenia po lesie i oto szalone :zdziwiony: efekty. :placze:


Niestety gdzieś po godzinie zaczął się zmasowany atak strzyżaków i tak było do wyjścia z lasu – na szczęście ze zmiennym natężeniem. A grzybki? No oczywiście rosły jakieś wrośniaki szorstkie i różnobarwne, lakownice, porki brzozowe, ale wątpliwej urody. W sumie: załamka. Ruliki – 3 w jednym miejscu i potem jeszcze raz – dwa przytyrpane ;) owocniki. Tylko śluzek krzaczkowaty był naprawdę w dobrej formie.
No to :papa:

 

Wyświetleń: 900


Udostępnij:
  •  
  •   
  •  

Dodaj komentarz