Ode mnie dzisiaj nietypowo: będzie relacja, będzie foto, będą grzybki, ale nie będzie… lasu
Wydaje się, że nie tylko dzikie zwierzęta ciągną coraz bliżej ludzkich siedzib (właśnie wczoraj ktoś mi pokazywał nagrany filmik: dzik biegający po rzeszowskich plantach). Ja jestem typem wędrowniczka, a ponieważ jakoś w międzyczasie przywykłam nosić aparat jako niezbędne akcesorium damskiej torebki (poza nożyczkami, klejem i kilkoma innymi dziwnymi rzeczami, czasem nawet młotkiem) i uważniej patrzeć pod nogi, kilka ciekawostek ostatnio wpadło w Przedstawiam te zaobserwowane w ciągu ostatnich 2 tygodni.
Jest taki czarodziejski skwerek po drugiej stronie mojej ulicy: kilka sosenek, dalej kępka świerków, jakiś modrzew… Już od dawna podziwiałam na nim piękne plantacje pieczarek:
Natomiast ostatnio, zamiast pieczarek, rzuciły mnie na kolana rosnące obficie, wpychające się nieomal pomiędzy auta stojące obok na parkingu, muchomory- niby czerwone, chociaż tak jakoś wyblakłe w porównaniu z tymi leśnymi.
Kilka kroków dalej, w dobrej komitywie gąsówki fioletowawe obok lejkówek szarawych i chyba gąsówki płowe:
i, ku mojemu zdumieniu, kilka mleczajów. Niestety, w kwestii mleczajów (gatunek nieokreślony- świerkowe )
A parę kroków dalej, pod świerkami następne:
i gęsto w jednej kupie wymieszana rozmaitość: jakieś gąski rosnące w czarcich kręgach, jakieś piękne, fioletowe gołąbki i parę innych nn
Nieopodal napotykam w trawie na kępkę twardzioszka przydrożnego i jakieś grzybki w pierwszej zimowej dekoracji
Dalej, na trawniku pod brzózkami i osikami, rosnące w niesamowitych ilościach, chyba w tysiącach takie grzybki (włośnianka rosista?…)
Tę płomienicę zimową obserwuję od dość dawna:
I nagle grzybki jakby wymiotło Zrobiłam dziś rundkę patrolową po pobliskich grzybodajnych miejscówkach- pozostały jakieś nędzne zwłoki…
Zamierzałam zrobić jutro wypad do lasu, ale trochę się łamię